Wywiadzik z dzierżoniowską Karą Śmierci z zina Coreporation . Załapał się też raport z Oświęcimia ;)
6 marca 2009
THE CORPSE , CONFUSION ,OD JUTRA
5 marca 2009
ZAŁOGA BOGA
Kilka dni temu odezwał się do nas Jacek z Nysy.Okazało się, że jest to kultowy w niektórych kręgach człowiek o ksywce Dżuma, kiedyś dawno temu wokalista chyba najbardziej znanej nyskiej kapeli ZAŁOGA BOGA. Jako, że wokół tego zespołu było sporo niedomówień i niejasności (brak przepływu danych między starą i młodszą załogą), to radość moja była niezmierna, gdy podczas mailowych rozmów z Jackiem, mogłem sobie uzupełnić kolejne białe plamy na punkowej mapie Opolszczyzny;)
A, nie ukrywajmy Nysa była i chyba dalej jest punkową pustynią.
W tym momencie pozwolę sobie wkleić kilka zdań o zespole z mailów JAcka, jak i kilka fotek ....
Załoga Boga powstała w Nysie 1987 roku piewszy skład to: Dżuma - krzyk Remek - Bas Polenta - Gitara frycek - Perkusja W 1988 z kapeli odeszli Frycek i Polenta a zastąpili ich Kuba - Gitara Misiek - Perkusja W tym składzie kapela grala do 1991, Koncertow nie bylo za wiele, bylo to kilka koncertow i otwartych prob w Nysie Głuchołazy, Grodków, Polanica Zdrój i Jarocin '90 pole namiotowe Na koncertach w Grodkowie i Jarocinie ze stałego składu był tylko Dżuma(bas, krzyk) i Misiek w Grodkowie gościnnie na gitarze zagrał Pojemnik(gitara, spiew) z Darów PGR-u a w Jarocinie Dżuma, Pojemnik oraz nieznany perkusista z ogłoszenia radiowezlowego :) Kapela rozpadła się z powodu wyjazdu wokalisty. W 1994 nastąpiła próba powrotu kapeli, zainaugurowana spieprzonym koncertem na nyskim lodowisku (....)
Jesli chodzi o sama Nyse to w latach '80 nie bylo wiecej kapel punkowych. Moze poza poprzednikiem Zalogi Boga, Fetorem ale to byly tylko proby na ktoprych spotykalismy sie w bunkrze, pilismy tanie wina i pogowalismy przy dzwiekach gitary i basu oraz dzikich okrzykach. Nikt z nas nie mial pojecia o grze na jakimkolwiek instrumencie W Glucholazach gral Wyrob Trumien, czesto z nimi gralismy dwa razy chyba nawet pozyczali nam swojego perkusite na koncertach w Glucholazach. Zreszta byl czas ze Wyrob duzo sie udzielal w oraganizacji imprez w Glucholazach W Grodkowie gala kapela Brudzić, była to kapela naszego perkusisty Miśka, reszty składu nie pamiętam. Ich muzyka byla pod duzym wlywem Po Prostu. Dopiero w latach '90 powstala w Nysie kapela Rejestr Wariatow, grali troche koncertow, wydali chyba jakas kasete i slycyhac bylo o nich w Studni, Radia Opole.
4 marca 2009
Ponownie zamierzchłe czasy! Oi Polloi, Zgorzelec...
No i znowu wracamy do mojego ulubionego Zgorzelca. Tym razem parę fotek z koncertu Oi Polloi 23.09.1990.
To był chyba drugi koncert z długiego szeregu zgorzeleckich świetnych imprez, na których dane mi było bywać. Niestety niewiele z niego pamiętam poza tym, że Oi Polloi zrobiło na mnie ogromne wrażenie, kiedy ujrzałam ich na żywo (bo niestety o nagraniach nie mogłam tego powiedzieć...). Zresztą to chyba był ich pierwszy pobyt w Polsce, Deek dopiero wprawiał się w mówieniu po polsku (wtedy był na etapie "pierogi dobre"). Na basie grała sympatyczna dziewuszka dość pokaźnych rozmiarów.
W każdym bądź razie tak miło wypadli na żywca, że zaliczyłam jeszcze Czechowice - Dziedzice z ich ówczesnej traski.
No i pełny zestaw plus ja w tle ("przechodziłam przypadkiem z tragarzami" ;-) ).
(zdjęcia robił Kaprys - to chyba jedne z pierwszych kolorowych zdjęć, jakie mam z tamtych czasów... :-))
Potem gdzieś w okolicy 1994 robiliśmy im koncert w Krakowie - skład zdążył już kilka razy zmienić oblicze, a Deek opanował nowe słówka.
I tak w sumie jest do dzisiaj - Oi Polloi to właściwie Deek (wiecznie ten sam, żywiołowy i rozgadany, można by rzec, że czas się go nie ima!) plus nieustannie zmieniająca się ekipa. Odnoszę też wrażenie, że z czasem ich koncerty to coraz większe show (mnóstwo rekwizytów, nawijania między kawałkami, elementy performance).
Pomyśleć, że istnieją już prawie 30 lat...!
To był chyba drugi koncert z długiego szeregu zgorzeleckich świetnych imprez, na których dane mi było bywać. Niestety niewiele z niego pamiętam poza tym, że Oi Polloi zrobiło na mnie ogromne wrażenie, kiedy ujrzałam ich na żywo (bo niestety o nagraniach nie mogłam tego powiedzieć...). Zresztą to chyba był ich pierwszy pobyt w Polsce, Deek dopiero wprawiał się w mówieniu po polsku (wtedy był na etapie "pierogi dobre"). Na basie grała sympatyczna dziewuszka dość pokaźnych rozmiarów.
W każdym bądź razie tak miło wypadli na żywca, że zaliczyłam jeszcze Czechowice - Dziedzice z ich ówczesnej traski.
No i pełny zestaw plus ja w tle ("przechodziłam przypadkiem z tragarzami" ;-) ).
(zdjęcia robił Kaprys - to chyba jedne z pierwszych kolorowych zdjęć, jakie mam z tamtych czasów... :-))
Potem gdzieś w okolicy 1994 robiliśmy im koncert w Krakowie - skład zdążył już kilka razy zmienić oblicze, a Deek opanował nowe słówka.
I tak w sumie jest do dzisiaj - Oi Polloi to właściwie Deek (wiecznie ten sam, żywiołowy i rozgadany, można by rzec, że czas się go nie ima!) plus nieustannie zmieniająca się ekipa. Odnoszę też wrażenie, że z czasem ich koncerty to coraz większe show (mnóstwo rekwizytów, nawijania między kawałkami, elementy performance).
Pomyśleć, że istnieją już prawie 30 lat...!
Subskrybuj:
Posty (Atom)