11 lipca 2008

S.O.WAR






Większość co przeczytacie poniżej ukazała sie juz drukiem w jakimś numerze Pasażera.
S.O.War jakby nie patrzeć byli z jedną pierwszych crust punkowych zespołów w Pl.
Po rozpadzie SO.War miałem okazję z Przemolem i Ują grać razem z Verrecke.Co bylo zajebista przygoda w moim życiu ;)))

Tekst wysmażył Pablo przy pomocy Przemola .

S.O. WAR story

Jesienią 1987 roku dwaj przyjaciele ze Strzelec Opolskich - Tomek i Przemek postanowili założyć kapelę, która będzie grać szybko i głośno. Niestety w ich mieście nie było ludzi, którzy chcieliby grać w takim zespole... W styczniu 1988 roku spotkali Glusia, który był perkusistą i tak powstał pierwszy skład NECROWAR: Przemek - gitara basowa; Tomek gitara i wokal; Gluś - perkusja. Po trzech miesiącach musieli się rozstać z Glusiem - mimo tego Przemek z Tomkiem postanowili grać nadal. Wtedy też nagrali 4 taśmy demo "Nekroblós I-IV", które były słuchane tylko w gronie znajomych...

W 1988 chłopaki poznali Marka z Gliwic, który był wokalistą dwóch kapel: grindcorowego SCHISMOPATHIC i eksperymentalno-noisowego projektu S.O. SCUM. W grudniu 1988 spotykają pałkera Michała i tak powstaje nowa grupa. Okazuje się, że gdzieś w Stanach egzystuje już metalowy zespół o nazwie NECROWAR. Jedyne wyjście to zmiana nazwy... Pada na S.O. WAR. Co oznaczała dokładnie ta nazwa? Niewiadomo... S.O. to prawdopodobnie skrót od Strzelce Opolskie. Poza tym brzmiało nieźle - S.O. WAR!

Zespół zaczął próby w pierwszym składzie: Przemek - gb; Tomek - g; Marek - voc; Michał - dr. W styczniu 1989 roku zagrali pierwszy gig w Gliwicach na "Przeglądzie Muzyki Alternatywnej", ale zgromadzonej publice nie przypadła do gustu grana przez S.O. WAR szybka muzyka w stylu NAPALM DEATH/SORE THROAT. Występ został przyjęty entuzjastycznie jedynie przez grupę miejscowych metalowców. Mimo wszystko zespół zaczął się przygotowywać do nagrania taśmy demo. Niedługo potem zagrali kolejny koncert, również w Gliwicach w towarzystwie kliku miejscowych zespołów thrash metalowych i gwiazdorskiego zespołu... UNIVERSE! Gig był bardzo udany, pełen spontanu i energii. Totalny grind noise atak! Zagrali swój pierwszy ekologiczny numer "Wtedy".

W marcu 1989 roku Marek musiał iść do wojska. Zmiana terminu w studiu nagraniowym była nie możliwa i z demo nici... Jednak S.O. WAR się nie poddali. W sierpniu 1990 roku w MDK Gliwice-Łabędy nagrali swój pierwszy materiał na demo w składzie: S.O. Tomek - wokal, gitara; Przemek - gitara basowa i wokal - za gary wskoczył ich kolega Adam, na codzień grający w jakimś projekcie jazzowym. Mimo tego, że Adam nie siedział w muzyce grind core zagrał świetnie, co zresztą słychać na kasecie demo pt. "Preservastroika". Kaseta została wydana własnym sumptem czyli przez zespół. Zajebista okładaka - twarz Gorbaczova wkomponowana w plakat z filmu "Rambo III". Do kasety dołączony został 28-stronicowy booklet bogato ilustrowany, zawierający wszystkie, w większości po angielsku, teksty. Demo zawierało m.in. pierwsze wersje utworów "Był las" i "Mili chłopcy z milicji". Tu znajdował się też numer instrumentalny "Rytoperz blues" - jedna z najlepszych wersji tego kawałka, bo z jazzowym pałkerem!

Muzyka zawarta na "Preservastroika" to mieszanka grind core i noise core z mocnymi punkowymi korzeniami. Zespół jak i załoga z nim związana byli wtedy pod mocnym wpływem takich extremalnych grup jak 7 MINUTES OF NAUSEA (zresztą tytuł tego demo to jeden z numerów 7 M.O.N.), SORE THROAT, NAPALM DEATH, FILTHY CHRISTIANS, ELECTRO HIPPIES, EXTREME NOISE TERROR, LARM, CARCASS i setki innych podobnych "wyścigowców". S.O. WAR też chcieli grać extremalnie - szybko, ciężko, krótko z konkretnymi, walącymi prosto w twarz tekstami, dlatego też na kasecie demo znalazło się aż 42 utwory! Mocny przekaz, teksty pro-wegetariańskie, o degradacji środowiska, zniewolonym przez postęp i system społeczeństwie, kilka antyfaszystowskich akcentów. Załoga była też dość rozrywkowa, więc znalazały się i utwory "na wesoło" - zazwyczaj kilkusekundowe, jak np. "R.R." (Ronald Reagan był punkiem!) czy "S.O." (My kochamy muzykę, nienawidzimy hałasu).

Pod koniec 1990 roku do zespołu dołącza Roman z Krapkowic. Przyszedł któregoś dnia na próbę, zasiadł za garami i... został z S.O. WAR do końca. Zespół zaczął intensywnie próbować i komponować nowe kawałki.

Przemek, S.O. Tomek i Paweł (kumpel z załogi, a później "nie grający" członek kapeli) wymyślili pewną postać - totalnie zeschizowany osobnik o specyficznym imieniu N'Gałka. N'Gałka szybko został Bossem, Przywódcą Duchowym i oficjalnym członkiem zespołu, mimo iż był postacią narysowaną na papierze. Wypisywaliśmy wszędzie jego imię, rysowaliśmy jego postać z balonikami w ręku czy jadącego na deskorolce, był odpowiedzialny za każdego porannego kaca... W pewnym momencie wyskoczył nawet pomysł założenia zespołu o nazwie N'GAŁKA AND THE SS GOSPEL, ale skończyło się jedynie na planach. Paweł zaczął rysować krótkie komiksy z N'Gałką w roli głównej. Chyba pierwsze takie komiksy można było zobaczyć w zinie "General bullshit" wydanym przez S.O. Tomka. W każdym badź razie N'Gałka stał się symbolem S.O. WAR i towarzyszył zespołowi zawsze i wszędzie, aż do rozpadu grupy.

S.O. Tomek wyjechał na stałe do Niemiec, co stawiało dalszą działalność grupy pod dużym znakiem zapytania... Po raz kolejny S.O. WAR się nie poddali! W między czasie Romek pracował w OCK w Krapkowicach, więc z salą prób nie było problemów, co stawiało zespół w bardzo uprzywilejowanej sytuacji. Tomek mógł przyjeżdżać do Polski tylko raz na jakiś czas, więc został opracowany bardzo specyficzny plan zachowania zespołu przy życiu: Tomek robił w Niemczech schemat muzyczny nowych utworów, nagrywał to na kasetę i wysyłał do Polski, a chłopaki na próbie szlifowali do bólu! Gdy Tomek przyjeżdżał do Polski, życie przybierało schemat roboczo-imprezowy i w rezultacie wszystko zostawało zapiętę na ostatni guzik.

W czerwcu 1990 roku S.O. Tomek wydał pierwszy (i ostatni zarazem) numer zina "General bullshit". Gazetka w języku angielskim, 24-stronicowa a w środku wywiady z: niemieckimi punk rockowcami BLOCKADE, niemieckimi "czaderami" SCHPOOOSTIK HOSPITAL i Mickiem, głównym motorem zespołu 7 MINUTES OF NAUSEA. Poza tym info o S.O. WAR, troszkę komiksów, sporo recenzji muzycznych i kolaży.

W 1991 roku S.O. WAR zostali zaproszeni na eko-koncert open air w Głowaczewie pod Wałczem. Wyruszyli wspólnie z zaprzyjaźnionym gliwickim zespołem noise core ONE SECOND OF NOISE. W tej grupie udzielał się Marek, pierwszy wokalista S.O. WAR i były wokalista SCHISMOPATHIC. Na samym koncercie zagrało wiele zespołów, głównie z kręgu hardcore punk. Najbardziej w pamięci utknęły grupy ALIANS i PERVERSUS - ten drugi bardziej z nazwy niż z muzyki...

Na koncercie S.O. WAR pod sceną szał! Liczna załoga punków głośnym aplauzem przyjmowała każdy numer. To się im podobało! Po koncercie zostało sprzedanych dość sporo kaset "Preservastroika". Chłopcy poczuli wtedy, że coś się zaczyna dziać - to był potężny kop pozytywnej adrenaliny!

Po powrocie postanowiono wydać kasetę z tego koncertu jako split z ONE SECOND OF NOISE. Początkowo taśma miała być skierowana tylko do przyjaciół zespołu czy ewentualnych maniaków-kolekcjonerów, ze względu na nienajlepszą jakość nagrań. Jednak w kilka miesięcy później, nakładem niewielkiego wydawnictwa N'Gałka Productions Multinational (prowadzonego przez członków S.O. WAR, a głównie przez S.O. Tomka) ukazała się kaseta koncertowa pt. "Live is brutal and full of zasadzkas". S.O. WAR zaprezentowali totalny grindowo-punkowy holocaust w 23 utworach, a O.S.O.N. zagrali 111 noisowych kawałków. Oczywiście do kasety dołączona została zgrabna wkładka z tekstami i rysunkami Pawła, "nadwornego kreślarza" S.O. WAR.

Zespól zaczął się rozwijać. S.O. WAR grali coraz więcej koncertów, a naturalną koleją rzeczy było zawiązywanie coraz to nowych znajomości na scenie hardcore punk. Ewoluowała również muzyka zespołu - docierały się stare oraz powstawały nowe, coraz dłuższe, cięższe i wolniejsze kawałki. Zdecydowanie rozszerzył się też wachlarz muzyki mającej wpływ na muzyków grupy; poczynając od korzennego reggae, poprzez paranoidalne schizy BUTTHOLE SURFERS a na NAKED CITY kończąc. Jednak mimo wszystko kapela nadal grała bezkomromisowy czad, który już powoli można było określić mianem crust.

W 1992 roku do zespołu dołączył drugi gitarzysta - Uja; świetny instrumentalista, fanatyk SLAYERA i solówek w stylu ELECTRO HIPPIES. Wbrew oczekiwaniom wyszło to tylko na dobre dla zespołu. Uja szybko zaaklimatyzował się w kapeli i wniósł do muzyki "świeżą krew". W tym składzie S.O. WAR grali do końca; S.O. Tomek - gitara, wokal; Przemol - gitara basowa, wokal; Uja - gitara; Romek - perkusja.

Zespół grał sporo koncertów, przede wszystkim w Czechach. Było blisko i była tam świetna załoga punkowa, szczególnie w Brnie i okolicach, która jeździła z zespołem na koncerty oddalone nawet o 200 km. S.O. WAR zagrali tam na kilku dużych festiwalach punkowych, kilka fajnych gigów m.in. z YUPPICIDE (USA) czy LOUGAROO (Szwajcaria).

W tym samym roku zapadła decyzja o wejściu do studia. S.O. WAR mieli już sporo nowych numerów, które brzmiały dość ostro i crust-punkowo, choć sam zespół określał swój styl gry jako perwersyjny hardcore, a później bad edge core. Basista Przemol załatwił wejście do Rozgłośni Studenckiej w Opolu, w której były niesprzyjające i mało profesjonalne warunki - dwóch gitarzystów i basista w jednym pomieszczeniu! Mimo wszystko to było spore wydarzenie w historii zespołu. Było też trochę nerwówki w związku z nagrywaniem w Opolu, ponieważ pod akademikiem kręciło się sporo miejscowych neonazistów, którzy wiedzieli, a na pewno słyszeli kto tam nagrywa. Chłopcy obawiali się głównie o samochód pozostawiony na parkingu, ponieważ już wcześniej dochodziło do incydentów z nazi-skinheadami z Opola. Skończyło się spokojnie, bez większych starć.

Jesienią 1992 roku wyszła kolejna kaseta demo pt. "Some sessions". Taśma zawierała nagrania z prób, koncertów, pierwszego demo zespołu i oczywiście ze "studia" w Opolu. Ogólnie prawie 60 minut czadu z lat 1990-1992. Na demo znalazły się tak znane z koncertów kawałki jak "TV plant", "Sick of being sick", "Beasts of England" (na podstawie "Folwarku zwierzęcego" Georga Orwella), "Fite dem back" - muzyka S.O. WAR, tekst dubowego poety Lintona Kwasi Johnsona - nasz antynazistowski hymn. Można było też usłyszeć utwory "Mili chłopcy z policji", "Zaprogramowana wolność", "Mc Donald's" oraz "Wałęsa" - zlepek ówczesnych haseł wypisywanych na murach przez graficiarzy. Ta kaseta sprzedawał się bardzo dobrze i była wizytówką zespołu. W między czasie, pod koniec 1992 roku Romek, pałker S.O. WAR wypuścił w niewielkim nakładzie kasetę pt. "Zaprogramowana wolność". Była to sesja z krapkowickiego domu kultury zagrana bez udziału S.O. Tomka. Większość numerów to stare kawałki, ponadto troszkę improwizacji jazzowo-grindowych, sporo tzw. sekundówek oraz nigdzie nie opublikowany, a grany często na koncertach numer pt. "Podtupaja". Melodyjna punk rockowa i wręcz przebojowa piosenka o zabawie w miejskiej remizie. Kaseta rozeszła się raczej w gronie załogi i przyjaciół związanych z S.O. WAR.

Wypada też poruszyć sprawę domniemanej postawy "anty-straight edge" członków zespołu S.O. WAR. Załoga była wyjątkowo rozrywkowa - piło się różne trunki, piwo wręcz kochało, zapalić skręta też było nienajgorszym pomysłem... Ot, normalna punkowa egzystencja... A tym czasem w Polsce na początku lat 90-tych wyłonił się modny ruch straight edge - świetna idea dla tych, którzy zdecydowali się na abstynencję! Tylko okazało się, że większość tych ludzi to byli nawiedzeni sekciarze, którzy mówili ci co masz robić, a czego nie możesz robić. To S.O. WAR nie pasowało... Zdarzyły się incydenty, gdy ludzie związani z S.O. WAR zostali wyrzuceni z koncertu SHELTER dlatego, że palili papierosy. Innym razem jacyś S.E. doczepili się, że koleś z załogi ma ubraną koszulkę MINOR THREAT a pije browara i pali papierosa. Było nawet sporo tego typu akcentów, a to spowodowało napisanie kilku tekstów o tzw. straight edge jak i zrobienie przez S.O. WAR koszulki "Straight to hell" z rysunkiem N'Gałki, który rozbija toporem głowę strejt edżowi... Zespół APATIA odmówił zagrania dwóch koncertów z S.O. WAR, podobno w Poznaniu chcieli palić (późniejszy) singiel S.O. WAR, dystrybucje odmawiały rozprowadzania singla i inne tego typu sprawy... Zdarzało się naprawdę dużo głupich, a co najważniejsze zupełnie niepotrzebnych incydentów. To było stwarzanie idiotycznych, bezsensownych podziałów. Mieliśmy kumpli i przyjaciół, którzy byli straight edge, ale nie byli ograniczonym stadem baranów, które mówiło co wolno ci robić, a czego nie wolno! Wychowaliśmy się na straight edge'owym zespole LÄRM, bez zespołu MINOR THREAT scena punk byłaby niepełna, ale stwierdziliśmy wtedy, że straight edge w polskim wydaniu to coś zupełnie chorego i postanowiliśmy z tym walczyć. Powstały utwory "Straight edge terror" i "Dull egde", które wyrażały zdanie S.O. WAR na temat tego zjawiska; zespół nie był radykalnie przeciwko S.E., a jedynie przeciwko głupocie infekującej ten ruch, przeciwko politycznej poprawności i wręcz faszystowskim postawom, ponieważ zdaniem zespołu nie o to w tym ruchu chodziło.

W 1993 roku zespół pojechał do Niemiec nagrać swój materiał w jakimś dobrym studio. Przy okazji S.O WAR zagrali dwa koncerty; jeden w Pforzheim - mieście w którym mieszkał S.O. Tomek. Gig odbył się w alternatywnym centrum prowadzonym wspólnie przez punków i Kurdów. Przed S.O. WAR zagrał NOISESLAUGHTER - niemiecki grind core z punkowym zacięciem. W "Schlauchu" było pełno tego wieczoru, więc na koncercie była totalna zabawa i mnóstwo bisów. S.O. WAR wypadli zajebiście i widziałem, że wielu Niemców było bardzo zaskoczonych setem S.O. WAR. Cały koncert został utrwalony na kasecie video.

Drugi koncert odbył się w pobliskim Karlsrhue na skłocie "Steffi". To miejsce niestety już nie istnieje, ale swojego czasu było potężnym centrum kulturalnym w płd. Niemczech. S.O. WAR supportowali tego wieczoru angielską grupę OPTIMUM WOUND PROFILE, w skład której wchodzili - wokalista EXTREME NOISE TERROR i gitarzysta RAW NOISE. To był świetny koncert - super ciężkie brzmienie, dwa chropowate wokale, automat perkusyjny, syntezator, samplery... Anglicy określili swój styl jako industrial noise grind core punk. Dla S.O. WAR ten koncert był dużym wydarzeniem, tym bardziej, że zasłuchiwali się wtedy takimi kapelami jak DOOM, EXCREMENT OF WAR, SARCASM czy właśnie RAW NOISE. Publika przyjęła zespół z Polski bardzo dobrze, rozpętało się nawet pogo pod sceną.

Cały następny tydzień zespół ćwiczył przed wejściem do studia. Sala prób, wraz ze sprzętem została udostępniona S.O. WAR przez miejscowy zespół SLIMY VENEREAL DISEASE (ich 7" to pierwsze wydawnictwo wytwórni Skuld Releases). Kapela piłowała materiał od późnego popołudnia do wczesnych godzin rannych, a następnie pod koniec marca wjechała do studia Marquee w Reutlingen. Studio bardzo nowoczesne - klimat jak z filmu "Star trek" tyle, że za konsoletą siedziało dwóch wyluzowanych kowbojów... W tym studiu nagrywały takie kapele 2BAD, RICHIES, ANDANADA czy węgierska AURORA, nagrywało mnóstwo kapel rockowych i metalowych, ale nigdy zespół pokroju S.O. WAR - z takim ciężkim i brutalnym brzmieniem. Kowboje mieli na początku problem z ustawieniem takiej extremy, ale po wysłuchaniu nagrań DOOM, NAPALM DEATH i EXTREME NOISE TERROR już następnego dnia zaskoczyli nas pozytywnie swoją interpretacją brzmienia crust. W tym studiu zostało nagranych mnóstwo wspaniałych kawałków np. przeróbka "Motorbreath" METALLICA pt. "I want dope" z wesołym tekstem o jaraniu trawy, "Big science" o jebanych wiwisektorach, "Judgment day" i "Zjednoczyć chrześcijaństwo" - dwa antykościelne strzały oraz "Dull edge" o tępocie i hipokryzji tzw. straight edge.

Podczas pobytu w Niemczech Paweł zaprojektował a S.O. Tomek wyprodukował koszulki "Straight to hell".

W październiku 1993 roku zespół S.O. WAR wyruszył na małą trasę po Czechach i Słowacji. S.O. WAR towarzyszyła zaprzyjaźniona kapelka z Brna - LOS SOMMROS. Czesi grali ostry nieco thrashowy hardcore punk z politycznym przekazem. Zrobiliśmy fajny plakat na trasę; punkowiec z bejzbolem stojący na celtykach i swastykach, a pod spodem hasło "Niszcz faszyzm! Teraz!". Pierwszy koncert odbył się w Brnie 23.10 wraz YOU THINK BAD z Bratysławy oraz jakąś kapelką z okolic Brna. Zespół został zaskoczony przez publikę, gdy cała sala odśpiewała ich kawałek "Wałęsa". Po koncercie były jakieś zamieszki wywołane przez neonazistów przybyłych pod klub. Nie pierwszy i nie ostatni raz...

Wszystkie koncerty wypadły rewelacyjnie; świetnie było w Bratysławie, nieźle w Taborze (nagrania z tego koncertu ukazały się później na kasecie "Bullshit propaganda"). Do ciekawego zda(e)rzenia doszło w Olomoucu. Po przyjeździe do klubu "Nausea" okazało się, że oprócz S.O. WAR i LOS SOMMROS wystąpią również dwie inne kapelki - hard corowa KRITICKA SITUACE i straight edgowa CLEAN SLATE. Członkowie tego drugiegi zespołu byli dość wrogo i agresywnie nastawieni do S.O. WAR - zarzucali członkom zespołu, że piją alkohol, palą trawę, ubliżali od brudnych i śmierdzących punków, ostentacyjnie wylewali piwo przeznaczone dla zespołów... Na szczęście nie doszło do bójki, lecz dyskusje ciągnęły się do późnych godzin nocnych. Strejt edżów zbiła nieco z tropu nasza luźna i swobodna postawa; konsekwentnie i z uśmiechem odpieraliśmy stawiane przez nich zarzuty. Nie przekonali S.O. WAR do idei straight edge. Niesmak pozostał... Niemniej sam koncert był bardzo udany, tym bardziej, że S.O. WAR grywali już wcześniej w "Nausea".

Ostatni koncert tej mini trasy odbył się w Pradze w niedawno zajętym budynku o nazwie "Ladronka" - miejsce to także już nie istnieje, ale było jednym z największych i najprężniej działających skłotów w Europie Wschodniej. Wtedy większość pomieszczeń nie było jeszcze zagospodarowanych, było brudno i zimno, ale S.O. WAR wraz z LOS SOMMROS szybko rozgrzali publikę. To był chyba najlepszy gig na tej trasie. Bisom nie było końca! Na zakończenie odbył się wspólny jammik - covery DISCHARGE, OI POLLOI, DOOM, jakieś imrowizowane reggae i wspólne śpiewy - naprawdę niezły odjazd! To była mała trasa, ale przeżyć mnóstwo!

W 1994 roku ujrzał nareszcie światło dzienne pierwszy winylowy singiel S.O. WAR zatytułowany "Marijuana / Kiff'em all". Wszelkie sprawy związane z wydaniem tej płyty załatwiał sam zespół. Począwszy od tłoczenia (1000 sztuk), poprzez kolorową okładkę i 14-stronicowy booklet, na dystrybucji kończąc. Na singlu znalazło się 19 utworów. Książeczka zrobiła duże wrażenie - mnóstwo kolaży, rysunków i komiksów. Okładka singla też miała swój czad - napis "marijuana" stylizowany na logo METALLICA, a potem już jaja z okładki "Kill'em all"; zamiast ręki z zakrwawionym młotkiem, dłonie podające sobie fajkę "wiadomozczym".

Trochę singli rozeszło się w Polsce, większość jednak pojechała w świat. Powymienialiśmy i posprzedawaliśmy je w całej Europie, obu Amerykach, Japonii i Australii.

Latem 26.07.94 S.O. WAR zagrali w Brnie koncert z uwielbianymi angielskimi kapelami DOOM i EXTINCTION OF MANKIND. Brniacy zgotowali S.O. WAR gorące przyjęcie - szał, pogo, chóralne śpiewy, skoki ze sceny... Podczas utworu "Wałęsa" na scenę wdarło się kilkunastu punków i odśpiewali ten numer wraz z S.O. WAR. To był totalny odjazd...

Zespół zagrał jeszcze kilkanaście koncertów w Polsce i planował wydanie split singla z AGATHOCLES z Belgii. Wszystko było praktycznie gotowe - okładka, DAT. Miało to być zajebiste wydawnictwo - po stronie S.O. WAR niewykorzystane nagrania ze studia Marquee, a strona AGATHOCLES miała zaskoczyć bardzo punkowym brzmieniem. Niestety DAT zaginął... Przypuszczalnie gdzieś w drodze do tłoczni, być może nadal gdzieś leży w jej przepastnych archiwach. Singiel niestety nie wyszedł...

Odradzał się faszyzm - powstały nowe utwory - "Everybody's got the right to be an asshole", "Choose fight", "Italy'94". Żaden z nich nie został już zarejestrowany w studiu, jak jeszcze kilka innych. Dwa pierwsze można usłyszeć, w wersji koncertowej na kasecie "Bullshit propaganda".

W 1995 roku po wspólnym koncercie z zespołami HOMOMILITIA i TOXIC BONKERS w Wołczynie S.O. WAR postanawili zakończyć działalność. I tak historia tego zespołu dobiegła końca. Peace, love, hangover!


Ich nagrania pojawiły się na kilku składankach kasetowych, głównie zagranicą. Chociaż ich utwór, cover Jimmiego Hendrixa pt. "Purple haze" można usłyszeć na składaku "Słyszałeś to wszystko już wcześniej" wydanym przez Stradoom Terror. Ta wytwórnia wypuściła również pośmiertną kasętę S.O. WAR pt. "Bullshit propaganda" - singiel "Marijuana/Kiff'em all", pozostałe utwory studyjne z sesji w Marquee Studio oraz koncert z Taboru zagrany tam podczas trasy. Ponadto Paweł (Chaos w Mojej Głowie) wydał split singiel S.O. WAR/INFEKCJA - również z nagraniami z sesji w Marquee.

Podczas działalności S.O. WAR członkowie zespołu wydali dwa numery zina pt. "Otwieracz". W pierwszym numerze był spory artykuł o Greenpeace i m.in. wywiad z niemieckimi grindowcami TUMOR. Drugi numer ukazał się w listopadzie 1993 roku. 48-stronicowy zine zawierał wywiady z 7 MINUTES OF NAUSEA, POST REGIMENT, HOMOMILITIA, SZCZURY PARYŻA, LOS SOMMROS. Ponadto arykuły o księdze rekordów Guinessa, raport z Bułgarii, komiksy i mnóstwo recenzji płyt i relacji z koncertów.


Co robią członkowie S.O. WAR po rozpadzie zespołu?

S.O. Tomek - gitara, wokal, teksty - nadal mieszka w Pforzheim w Niemczech. Razem z członkami SLIMY VENEREAL DISEASE założył zespół RABENFLEISCH. Wydali jedno, średnio ciekawe demo split z niemiecką grupą BRISK. Po rozpadzie RABENFLEISCH pod nazwą DISFLEISCH nagrali świetny disowy singiel, na którym grając dis-core zlewają z kapel grających... D-beat! Grają covery DISCHANGE i DISSOBER ze zmienionymi tekstami. Okładka również w klimacie DISCHARGE - niezła rzecz o zastoju sceny punk. Następnie S.O. Tomek zaczął pracować w rozgłośni radiowej i założył zespół LET SHIVA DANCE - psychedeliczny, odjechany, transowy rock - PINK FLOYD spotyka HAWKWIND w rytmach reggae. Wydali dwupłytowy materiał koncertowy na CD oraz winylowy LP. Wciąż pracuje w radiu i zajmuje się muzyką psychedeliczno-transową.

Przemol - bas, wokal - po rozpadzie S.O. WAR założył wraz z członkami zespołu PARANOJA nową kapelę crustową AMFA. Zagrali trochę koncertów i zawiesili działalność. Wraz z Ują - gitarzystą S.O. WAR i Kubą K założyli zespół o nazwie VERRECKE. Ciężki zakręcony sludge-core. W studiu nagrali dwa utwory - jeden ukazał się na split singlu VERRECKE/STUPOR wydanym przez Pawła (Chaos w mojej głowie), drugi na składance kasetowej wydanej przez gliwicki skłot "Krzyk". Po zagraniu kilku koncertów, m.in. na Punk Pikniku na wrocławskim skłocie Rejon 69, zespół zawiesił działalność - perkusitę zabrała armia. W kolejnych latach Przemol nadal grał w różnych projektach - GORZKA ŻOŁĄDKOWA, FERAJNA.

Roman - perkusja - przez jakiś czas bębnił w zespole HOMOMILITIA, potem wyjechał za granicę i mieszka do dzisiaj w Amsterdamie. Tam zajmował się kręceniem techno-transowych kawałków. Przez dłuższy czas grał w punk-crustowej kapeli złożonej z Polaków mieszkających za granicą. Zagrali nawet kilka koncertów w Hiszpanii.

Uja - druga gitara - wraz z Przemolem grał w VERRECKE, potem założył swój zespół grający zmetalizowany core w stylu późnego NAPALM DEATH. Następnie ożenił się i wyjechał na stałe do Niemiec.

Paweł - rysownik i niegrający członek zespołu - zaczął wydawać zine "Chaos w mojej głowie" - ukazały się 4 numery. Wraz z Mokrym z INFEKCJI zaczęli się zajmować dystrybucją i wydawaniem płyt, również pod nazwą Chaos w mojej głowie. Chaos wydał trzy płyty: S.O. WAR/INFEKCJA split 7" EP, STUPOR/VERRECKE slit 7" EP oraz INFEKCJA "Symbioza" 7" EP. Ponadto przyłożyli rękę do wydania kasety S.O. WAR "Bullshit propaganda".


No gods, no masters, only N'Gałka!


Wydawnictwa

- S.O. WAR - "Preservastroika" Demo tape 1990 - N'Gałka Productions Multinational

- S.O. WAR / ONE SECOND OF NOISE - "Live is brutal and full of zasadzkas" Live split demo tape 1991 - N'Gałka Productions Multinational

- S.O. WAR - "Zaprogramowana wolność" Demo sessions 1992 - Paranoja Records

- S.O. WAR - "Some sessions" Demo 1992 - N'Gałka Productions Multinational

- S.O. WAR - "Marijuana - Kiff'em all" 7"EP 1994 - N'Gałka Productions Multinational

- S.O. WAR - "Polish bastards"/INFEKCJA "Niszcz system - twórz rzeczywistość" Split 7"EP 1998 - Chaos W Mojej Głowie

- S.O. WAR - "Bullshit propaganda" MC 1998 - Stradoom Terror


Kompilacje

- "Słyszałeś(aś) to wszystko już wcześniej" MC - Stradoom Terror

- "Punx not kret" MC - Pasażer

- "Voice of noise" MC

- "Noise infection" MC


Skład:

S.O. Tomek (Tomek Jedynak) - gitara, wokal, teksty

Przemol (Przemek Hałupka) - gitara basowa, wokal, teksty

Uja (Grzegorz Pampuch) - gitara

Mopsiu (Roman Jaroszewicz) - perkusja

Pablo (Paweł Prystupa) - grafiki


Teksty


* Mam dość, że mam dość (Sick of being sick) 1991


Mam dość faszystowskiego gówna

Mam dość niesprawiedliwości

Mam dość twojej głupoty

Mam dość telewizji

Mam dość alkoholu

Mam dość straight edge

Mam dość świata


Mam dość tego, że mam dosyć!


Mam dość ciebie

Mam dość mnie samego

Mam dość mojej rodziny

Mam dość moich tak zwanych przyjaciół

Mam dość modnego hardcore'a

Mam dość komercyjnego gówna

Mam dość polityków


Mam dość tego, że mam dosyć


* Wielka nauka (The big science) 1990


Tylko krew znajduje sie w waszych laboratoriach

Zwierzęta umierają dla waszych pieniędzy i waszej chwały

Sadyzm w imię nauki

Sadyści zwani naukowcami

Torturujecie zwierzęta w imie nauki

Doktorzy, profesorowie, pierdoleni egzekutorzy

Sadyzm w imię nauki

Koty i psy zamęczone na śmierć

Bo chcecie wiedzieć, co one mają w swoich głowach

Sadyzm w imię nauki

Dlaczego nie przetestujecie tego gówna na sobie

To wszystko, co chcę wiedzieć

Sadyzm w imię nauki


* Telewizyjna roślina (TV plant)


Widzę mojego boga na telewizyjnym ekranie

I jestem taki szczęśliwy, gdy się do mnie uśmiecha

Będę go oglądać codziennie

Codziennie pragnę telewizji

Nigdy nie wychodzę, bo nie mogę wziąć ze sobą telewizora

Po prostu zostaję w domu

Patrzę na wszystko, co mi pokazuje

Widziałem "Love story", myślę, że miłość to gówno,

Nie mam czasu by kochać, gdy kocham nie mogę oglądać TV

Och, czuję się jak roślina

Nie potrzebuję, żadnych uczuć, nie muszę myśleć

To takie miłe, to takie przyjemne

Wszystko, czego mi potrzeba to telewizja - to moje życie

Tak, wiem, jest wiele innych rzeczy - słońce, zwierzęta, ptaki

Tak, widziałem je w telewizji,

Ale nie potrzebuję ich!

Och, co za kupa gówna

Zwierzęta mogą zdychać w bólu, pierdolę je, mam telewizję

Wszystko, czego mi potrzeba to większy ekran

Jeśli nie wiesz co masz robić, powinieneś patrzeć

Wtedy wszystko stanie się przyjemne

Wszystko będzie w porządku

Jestem zawsze taki szczęśliwy, gdy to zabija moje myśli

Och, czuję się jak roślina...

Och, jestem taki szczęśliwy, gdy to zabija moje myśli

Och, jestem taki szczęśliwy, gdy to zabija mój mózg

Jestem taki szczęśliwy

Taki szczęśliwy podczas, gdy to mnie codziennie zabija

Och, jestem po prostu rośliną

Rosnę w telewizyjnym pokoju

Telewizja codziennie mnie podlewa

Świeżą telewizyjną wodą z "Wiadomości"












4 komentarze:

  1. znalem kapelke. dobrze wymiatali.
    pozdrowienia do wila ze strzelec opolskich! mirek

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie ze pojawilo sie cos na necie,ale informacje o tym co porabiam po rozpadzie S.O.WAR sa zmanipulowane bardziej niz wiadomosci w CNN:) S.O WARoman

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem ze strzelec op.kurde fajnie że ktoś jeszcze pamięta SO War:)mam ich singla"marijuana/kiff em all"i kasete "bullshit..."jako gówniarz dostałem to za piwo od kapeli.raczej mam metalowy rodowód nie lubie takiego grania ale War'ów czasem se posłucham "wałęsa"mnie rozpierdala i w okładce dwa debile(ostatnia strona)jurek i ginter+ich stara na rowerze.

    OdpowiedzUsuń
  4. 5 września 2021 zmarł Przemol, miesiąc przed swoimi 50 urodzinami. Rozmawiałem z nim wielokrotnie, na reunion nie było szans, a teraz już w ogóle.

    OdpowiedzUsuń