10 grudnia 2008

SEPULTURA "Roots",a hardcorepunk


Od Bola z Castetu dostałem stosik biletów z różnych koncertów z różnych lat. Był tam między innymi bilet z koncertu Sepultury z katowickiego Spodka z czasów gdy promowali jedną z genialniejszych płyt już nawet nie metalu ,a rocka --- ROOTS.

Płyta o tyle genialna, że wywarła wpływ na wiele zespołów nie tylko stricte metalowych lecz i hardcore-punk .Co mnie akurat nie dziwi ,bo jest to DZIEŁO ponadczasowe i do dziś dzień po kilkuset przesłuchaniach nie znudziła mi się ani trochę.Wracając do koncertu w Katowicach był to jeden z koncertów „metalowych” gdzie baaaaardzo duży odsetek publiki stanowiła hacepankowa brać. Przed samym koncertem z głośników dobiegały utwory Discharge czy Doom-u .Ufff ,ale wszyscy pamiętają ,że Sepa znała się z Ratos De Porao ,Max kolaborował w Nailbomb z UK pankami ;).NO i koncert niesamowity , transowy ,czadowy .Ech szkoda pisać ,trzeba było być.

Jak dziś pamiętam koncert La Aferry w katowickim MEGA KLUBIE. Między Czad – Giełdą ,a koncertem dla jakiegoś zina przeprowadzałem z chłopakami z La Aferry wywiad i pamiętam jak chłopaki wtedy się ekscytowali tą płytą. La Afeera była jedną z wielu kapel hardcorpunk ,która fascynowała się ROOTS i nie ukrywajmy miała spory wpływ na wiele zespołów sceny.

Także u nas w Opolu wśród załogi płyta wywołała spory ferment i kilka patentów z tej płyty nawet zżynaliśmy w mojej kapeli Z perspektywy czasu uważam ROOTS za najbardziej pankową w metalu płytę .

Jako, że z ex wokalem La Aferry, Igorem mam kontakt cały czas, więc poprosiłem go aby napisał mi kilka słów o Sepulturze & Roots. Jak to zjawisko pamięta z perspektywy już jakby nie patrzeć kilkunastu lat.


"Roots" Sepultury ukazała się w 96 roku i serdecznie mnie pozamiatała.
Pamiętam do dziś pierwsze wrażenie. Słuchałem wieczorem audycji koleżków z Big Cyca w lokalnym radio (to skądinąd bardzo kumaci muzycznie goście i wiele ciekawych rzeczy wyniuchałem dzięki nim) kiedy zapowiedzieli, że najbliższe pół godziny to pierwsza część nowej płyty Sepy. Po wcześniejszej "Chaos A.D." można było się spodziewać fajnych historii, ale to co usłyszałem przerosło moje wyobrażenie. Wmurowało mnie mniej więcej tak, jak wówczas gdy usłyszałem pierwszy raz nausea'owe "Extinction" a potem nerwicowe "Souls at Zero".
Mocno, ciężko, świeżo, doniośle, głęboko. No i bardzo na temat, czyli plemiennie ;-) "Jesteśmy z plemienia miejskich panków" - "Roots" pojawiła się w gorącym czasie neopogańskich fascynacji i także z tego względu nie mogła przejść niezauważona.
Ideolo więc swoją drogą, niemniej do dziś bardzo silnie działa na mnie brzmienie tej płyty, w fascynujący sposób odwołującej się do archaicznych kultur południowoamerykańskich Indian.
Jakiś czas tłukło nas to w Kaliszu dość solidnie po czajnikach. Aferka popłynęła po całości na fali tej fascynacji (Uszaty kiedyś dał wyraz niejakiego smutku, że kawałki z sepulturowego okresu nie odcisnęły się na żadnych nagraniach, te fascynacje słychać jednakowoż na koncertach zarejestrowanych w Warszawie na "Zielonym Festiwalu" i w Uhowie, oba sety do zassania na Muzycznym Blogu Piterka).
"Jesteśmy ze stada miejskich panków" i od 96 roku rozpoznajemy się także poprzez bruzdy w głowie, zostawione po przeoraniu mózgów ostatnią dobrą i najlepszą w ogóle płytą Sepy. Tak mi dopomóż Roots.


Dziś sobie wyciągne kompakcik i posłucham Sepy........







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz